sobota, 20 lutego 2010

Życie codzienne w średniowiecznej twierdzy

Zabawne, planując Nową Hutę, komuniści myśleli o nowoczesnym mieście robotniczym, mającym stanowić przeciwwagę dla "średniowiecznego" Krakowa, mieście jasnym, otwartym, bez ciemnych poddaszy czy suteren. Ale spójrzmy choćby na zabudowę Placu Centralnego. Nie mamy tutaj osiedli, ale kamienne twierdze. Osiedle, na którym kilka lat mieszkałem, nazywa się Centrum B, lecz tylko z nazwy jest nowoczesne. Zbudowano je ponoć na wzór zamku w Czersku. To ponury kamienny pierścień, wysoki na pięć pięter, który przetrwał by pewnie czwarty najazd mongolski. Do wnętrza osiedla dostać się można tylko poprzez wykute w murze wysokie bramy, którym brakuje jedynie spuszczanych krat. Innej drogi nie ma, bo nie istnieją przerwy między blokami - to właściwie jeden blok okalający całą przestrzeń osiedla. Podobno takie rozwiązanie miało ułatwić ewentualne pacyfikowanie osiedli, rzeczywistość nie jest jednak tak prosta jak myśl radziecka i w okresie Stanu Wojennego czy nieco później, kiedy robiono zadymy przy pomniku Lenina, nikogo się zamknąć na osiedlach nie udało.
Albo te wszystkie fikuśne ozdoby na budynkach: gzymsy, attyki, loggie, kolumny itp. Wszystko to przypomina jakiś komiksowy barok, nawet Centrum Administracyjne kojarzy się z weneckim pałacem Dożów. A w pobliżu centrum miał nawet stać zupełnie oldskulowy ratusz.
Miasto nie na ludzką miarę, olbrzymie brunatnoszare już płaszczyzny, monumentalny sentymentalizm, zły smak ludzi, którym pozwolono budować coś od podstaw, zakrzepły na zawsze w kamieniu. Trochę to przypomina makiety, jakie pozostawił po sobie główny architekt Hitlera Albert Speer, kiedy zamyślał utworzenie przyszłej faszystowskiej stolicy. Zdobyte radzieckie czołgi miały stać przed wszystkimi ważniejszymi budynkami Rzeszy, do tego Wielka Hala mogąca pomieścić 150 000 osób i Łuk Triumfalny, przy którym wszystkie inne łuki musiałyby wyglądać jak zrobione z klocków.
No i mamy swój czołg. Na osiedlu Górali stoi T-34. Jakież historie w tej scenerii można wymyślać! No cóż, ale trudno być prorokiem we własnym kraju. Dla mnie te dziwactwa są zbyt normalne, zbytni w to wszystko wrosłem, nasiąkłem klimatem, nie wiem, czy umiałbym wydobyć to, co najlepsze i najciekawsze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz